DKK refleksyjnie
DKK refleksyjnie
29.03.2019 r.
Ostatnie spotkanie w Dyskusyjnym Klubie Książki przebiegło pod znakiem głębokiej refleksji, nie tylko nad książką, ale nad życiem w ogóle. A właściwie nad jego końcem. Czyli śmiercią, ponieważ jego bohaterką była książka Marcina Wichy Rzeczy, których nie wyrzuciłem. Ta książka to laureatka Literackiej Nagrody Nike 2018. To też bardzo osobisty zapis żałoby po matce pisarza, oszczędny w formie i treści, subtelny w okazywaniu emocji.
Dyskusja nad książką rozpoczęła się od przywołania fragmentu laudacji wygłoszonej na gali rozdania nagród Nike, autorstwa prof. Marka Zaleskiego, w której to prof. Zaleski mówi, że „Marcin Wicha pisze o czułości, której na co dzień się wstydzimy”. Z tą opinią nie zgodziły się Klubowiczki, a w każdym razie nie do końca. Z całą pewnością Autor pisze o bliskiej relacji z matką. Ale czy była to relacja czuła ? Na pewno tych dwoje łączyła miłość, ale była ona raczej szorstka i wymagająca. I czułość też była szorstka. Czułość w tej książce jest mało zauważalna. I to raczej po bliższym zastanowieniu i pochyleniu nad tą książką. Jak zauważyły słusznie Klubowiczki: jaka miłość – taka czułość.
Tytuł tej książki sugeruje raczej książkę poświęconą rzeczom. Tu pełnią one jednak rolę narzędzia, za pomocą którego Autor opisuje swoją matkę. W ten zaskakujący sposób dzieli się z czytelnikami żałobą po najbliższej osobie. Bo tak właściwie, bohaterką tej książki jest matka Autora.
Zacytujmy jeszcze laudację prof. Zaleskiego: „Marcin Wicha opowiada o umieraniu kogoś najbliższego. A dobrze wiemy, że literatura o umieraniu często łasi się do czytelników, pełno w niej wypracowanych frazesów i nieszczerej szczerości. Tymczasem Wicha pisze o sprawach wielokrotnie złożonych prostymi zdaniami, w których ironie i sarkazmy przychodzą z pomocą w sytuacji skurczu krtani, braku oddechu, gdy świat nazbyt obcesowo nie liczy się z naszą pojedynczością. W jego książce „Rzeczy, których nie wyrzuciłem” nie ma niczego zbędnego: w kropki kończące jego zdania nie można wbić nawet szpilki.
Dyskusja o książce, oprócz warstwy treściowej dotyczyła również formy – w szczególności podkreślono oszczędność języka i dyplomację cechującą opisanie wzajemnej relacji i bliskości. A także fakt, że mama była osobą dość oschłą i konfliktową, ale żeby wyciągnąć takie wnioski trzeba się przebić przez tę dyplomatyczno-oszczędną narrację.
Przy okazji rozmowy o tej książce przywołano też inne – będące w posiadaniu biblioteki – książki o odchodzeniu najbliższych i przeżywaniu żałoby. Z literatury polskiej to m. in. Tadeusza Różewicza Matka odchodzi, Agaty Tuszyńskiej Ćwiczenia z utraty, Doroty Terakowskiej Tam, gdzie spadają anioły, czy obcej: Eric Emmanuel Schmitt Oskar i Pani Róża, Jean Dominique Bauby Skafander i motyl, czy Isabel Allende Paula.
Małgorzata Grudzińska